Czy niesamowity atak Jennifer Aniston na tabloidy zawstydzające ciało może w końcu sprawić, że zaczniemy widzieć sens?

Czy niesamowity atak Jennifer Aniston na tabloidy zawstydzające ciało może w końcu sprawić, że zaczniemy widzieć sens?

Jaki Film Można Zobaczyć?
 

Jej powrót do plotek o ciąży został znakomicie wyartykułowany, a wyjątkowo okropne traktowanie, jakiego doświadczyła była gwiazda Przyjaciół, nadaje temu dodatkowe znaczenie, mówi Jack Seale





Uprzedmiotowienie i oczernianie kobiet w naszych mediach jest zawsze obecne, cichy szum, na który od czasu do czasu narzekamy, ale nie możemy się powstrzymać – i utrwalamy go, wspólnie nie mogąc przestać klikać zdjęć celebrytów pokazujących majtki lub pokazujących odrobinę cellulitu. Kiedy jedna z tych gwiazd odpycha się i wzywa do rynsztokowego dziennikarstwa, może to przez chwilę wydawać się satysfakcjonujące, ale daremne, jak słomka na wietrze.



Jeśli jednak kiedykolwiek doszło do interwencji, która mogłaby przechylić szalę, stało się to wczoraj wraz z publikacją niezwykłego wydarzenia Praca pisemna napisany dla The Huffington Post w USA. Autorka: Jennifer Aniston, była gwiazda „Przyjaciół” i gwiazda Hollywood.

Jak donosił 15 czerwca magazyn In Touch, zamieszczając zdjęcia aktora, na których widać, że jej brzuch jest nieco większy niż na poprzednich zdjęciach, Jennifer Aniston wreszcie zapewniła sobie szczęśliwe życie. 47-latka jest w ciąży.

Po kilku tygodniach intensywnej gorączki tabloidów Aniston zabrała głos. Dla jasności, nie jestem w ciąży, ona napisał . Jestem zmęczony.



Aniston stwierdziła dalej, że historia In Touch miała znaczenie wykraczające poza to, czy jest w ciąży, czy nie; że mówi o sposobie, w jaki media bezlitośnie oceniają celebrytki na podstawie ich ciał i tego, co z nimi robią; i że wpływa to na postawy w szerszym społeczeństwie:

Powtarzałem sobie, że tabloidy są jak komiksy, których nie należy traktować poważnie, tylko operę mydlaną, którą ludzie mogą śledzić, gdy potrzebują odwrócenia uwagi. Ale naprawdę nie mogę już tego sobie wmawiać, ponieważ rzeczywistość to prześladowanie i uprzedmiotowienie, którego doświadczyłam na własnej skórze, trwające od kilkudziesięciu lat i odzwierciedla wypaczony sposób, w jaki kalkulujemy wartość kobiety.

Tę kwestię wyrażały już wcześniej znane osoby i nie tylko – ale nigdy tak dobrze, jak w fajnej, składającej się z 900 słów, wypowiedzi Aniston. A sprawiedliwość wydaje się potężniejsza, gdy pochodzi od Aniston, ponieważ pobicie, jakie otrzymała od prasy, było wyjątkowo nieprzyjemne.



Być może coś się dzieje w sposobie, w jaki Aniston jest postrzegana (protekcjonalnie) jako dziewczyna z sąsiedztwa: bardziej zwyczajna, ponieważ zasłynęła w serialu „Przyjaciele” wcielając się w jedną z grupy zwykłych ludzi; jest taki stary magazyn dla chłopaków, który wyobraża sobie, że pewien typ gwiazdy to ktoś, z kim miałbyś szansę, gdyby wszedł do lokalnego pubu. To tak, jakby Aniston była postrzegana jako gracz, któremu szczęście się udało, a zatem możemy na jej temat spekulować i projektować na zawsze, dopóki nie powróci na swoje należne miejsce w zapomnieniu.

Jakikolwiek był powód, doniesienia prasowe po jej rozwodzie z Bradem Pittem w 2005 roku wyglądały jak skoordynowana kampania mająca na celu przedstawienie jej jako osoby, która poniosła złamane serce, w nadziei, że to się spełni. Ta odnosząca sukcesy aktorka, producentka, filantrop i modelka z pewnością przeżywała okropne, upalne chwile, ponieważ nie mogła znaleźć mężczyzny. Jej osiągnięcia zawodowe nic nie znaczyły.

Kiedy w zeszłym roku wyszła za Justina Theroux, uwaga przeniosła się z emocji na jej ciało: jej twarz, która podobno po miesiącu miodowym wydawała się bardziej okrągła niż zwykle, a teraz, na podstawie kilku zdjęć w bikini zrobionych pod nieco niepochlebnym kątem, jej łono. Nie ma dziecka, nie ma szczęścia. Biedna Jen.

Szczególnie genialne w artykule Aniston jest to, jak dostrzega, że ​​gwiazdy są odległe i nierealne, dzięki czemu możemy powiedzieć o nich, co chcemy, nie wyrządzając przy tym żadnej realnej krzywdy. Wie, że sposób, w jaki jest przedstawiana jako A-lister, nie pojawia się w izolacji:

Jeśli dla niektórych ludzi jestem jakimś symbolem, to niewątpliwie jestem przykładem soczewki, przez którą jako społeczeństwo postrzegamy nasze matki, córki, siostry, żony, przyjaciółki i koleżanki. Uprzedmiotowienie i kontrola, jakim poddajemy kobiety, są absurdalne i niepokojące. Sposób, w jaki jestem przedstawiana przez media, jest po prostu odzwierciedleniem tego, jak postrzegamy i przedstawiamy kobiety w ogóle, mierząc je z pewnymi wypaczonymi standardami piękna. Czasami standardy kulturowe wymagają po prostu innej perspektywy, abyśmy mogli zobaczyć, czym naprawdę są – zbiorową akceptacją… podświadomą zgodą.

Jesteśmy odpowiedzialni za naszą umowę. Małe dziewczynki na całym świecie absorbują naszą zgodę, biernie lub nie. I zaczyna się wcześnie. Wszyscy chętnie kupujemy przesłanie, że dziewczyny nie są ładne, jeśli nie są niesamowicie szczupłe, że nie są warte naszej uwagi, jeśli nie wyglądają jak supermodelka lub aktorka na okładce magazynu. To uwarunkowanie jest czymś, co dziewczęta przenoszą w kobiecość.

To przekonująco uzasadniona, wyrafinowana proza ​​– jej erudycja zaskoczyła mnie na pół sekundy, dopóki się nie sprawdziłam i zdałam sobie sprawę, że wcześniej nie miałam pojęcia, jak dobra lub zła Aniston może być w przedstawianiu swoich racji na piśmie. Pogodziłam się z Aniston, istniejącą jedynie jako twarz i ciało na ekranie, a nie jako inteligentny człowiek.

W każdym razie artykuł jest tak mocny, że prawie nie pozostawia miejsca na dyskusję: serwisy informacyjne, które codziennie przez dwa tygodnie po artykule In Touch publikowały nowy artykuł, z niewyraźnymi ujęciami rzekomo wypukłego brzucha Aniston, w dużej mierze oparły się pokusie przekręcenia jej słów i ze współczuciem o nich doniosłem – choć obok ich bocznych pasków kwaśno oceniają ludzi w strojach kąpielowych, jest to miejsce, w którym Aniston pojawi się ponownie, gdy następnym razem wybierze się z Theroux na plażę.

A przynajmniej tak się stanie, jeśli nadal będą ludzie chętni do kliknięcia. Artykułów tych czasami broni się w oparciu o wolność słowa. Ale oprócz prawa do wolności słowa, które nie obejmuje prostych nieprawd – jak na przykład przyjaciel pary cytowany na okładce In Touch, który powiedział, że jest w ciąży… ona i Justin są zachwyceni – nie wiąże się to z prawem do bycia usłyszał. Przestań czytać w prasie o zawstydzaniu ciała, a przestaną to pisać. Aniston również ma rację w tej kwestii:

Z wieloletniego doświadczenia nauczyłem się, że praktyki tabloidów, niezależnie od tego, jak niebezpieczne są, nie ulegną zmianie, przynajmniej nie w najbliższym czasie. To, co może się zmienić, to nasza świadomość i reakcja na toksyczne przesłania ukryte w tych pozornie nieszkodliwych historiach, które służą jako prawda i kształtują nasze wyobrażenia o tym, kim jesteśmy. To my decydujemy, ile kupujemy tego, co jest podawane, i być może pewnego dnia tabloidy będą zmuszone spojrzeć na świat przez inny, bardziej humanizowany obiektyw, ponieważ konsumenci właśnie przestali kupować byki.

Jeśli szczery krzyk jednej z największych ofiar byków nie zrobi różnicy, nic tego nie zrobi.