Recenzja Cowboy Bebop: blada imitacja oryginalnej serii

Recenzja Cowboy Bebop: blada imitacja oryginalnej serii

Jaki Film Można Zobaczyć?
 

Ten konkurs jest już zamknięty





2,0 na 5 gwiazdek

W oryginalnej serii anime z 1998 roku jest niezwykłe poczucie alchemii Kowboj Bebop , wyreżyserowany przez Shinichirō Watanabe. Bogactwo obrazów, płynność animacji, płynne połączenie science fiction, westernu i noir – wszystko to uwydatnione przez żywą jazzowo-bluesową ścieżkę dźwiękową Yoko Kanno. Niewiele programów zbliżyło się do jego stylu i nastroju.



Reklama

Szkoda więc remake'u Netflixa, który ma nie do pozazdroszczenia zadanie ponownego butelkowania pioruna Watanabe – tym razem w akcie na żywo. Jest to po części godna podziwu próba, chociaż generalnie sprowadza się do bladych imitacji. W najlepszym razie działa jako czuły hołd; w najgorszym, stara się uciec od wrażenia, że ​​to wszystko to tylko wielki projekt cosplay, który wymknął się spod kontroli.

10 najlepszych gier na przełączniki

Cowboy Bebop, którego akcja toczy się w roku 2071, w przyszłości, w której ludzkość skolonizowała Układ Słoneczny, śledzi przygody wyluzowanego łowcy nagród Spike'a Spiegela (John Cho) i jego partnera Jeta, narzekającego byłego gliniarza z metalowym ramieniem , grany przez Mustafę Shakira. Remake zachowuje podstawową strukturę oryginału. Każdy odcinek rozgrywa się wokół innego zadania lub problemu – zamachowca, który przebiera się za pluszowego misia; pozornie nieśmiertelny klaun-zabójca – opowiadając jednocześnie wspanialszą, nadrzędną historię o przeszłości Spike'a (jako członka syndykatu przestępczego), który powraca, by go prześladować.

Aby zarządzać preferencjami poczty e-mail, kliknij tutaj.



Opracowany przez showrunnera André Neme (współautora Mission: Impossible – Ghost Protocol) i zawierający scenariusze autorstwa Thora: Ragnarok, pisarza Christophera Yosta, jest dość nierówną adaptacją. Skrypty są często nieznośnie dziwaczne (mam nadzieję, że lubisz złożone przekleństwa). Ciasne i ostre 20-minutowe historie z oryginału zostały rozciągnięte do prawie godziny, co daje odcinkom wolniejszy, bardziej workowaty charakter. Podczas gdy same historie błyszczą, gdy flirtują z dziwniejszymi momentami materiału źródłowego, nigdy nie obejmują ich w sposób, który wydaje się pomysłowy lub interesujący. Jeśli już, to po prostu przypomina ci, jak dobre jest anime.

Niestety, niektóre z najmniej wciągających momentów serialu pochodzą również z jego oryginalnych pomysłów, takich jak żmudny odcinek, w którym Spike utknął w pętli czasowej VR, lub zwiotczałe adaptacje historii, takich jak poszukiwanie przez Jet człowieka, który chwycił go za ramię.

Nie oznacza to, że nie ma tu dobrych rzeczy. Kiedy dowcipna Faye Valentine, grana przez charyzmatyczną Danielę Pinedę, dołącza do ekipy w czwartym odcinku (po wcześniejszym epizodzie), nadaje centralną dynamikę serialu bardzo potrzebnego wstrząsu. Sceny, w których albo ściera się, albo łączy ze Spikiem i Jetem, są jednymi z najlepszych w remake'u. Kolejny pozytyw: seria kończy się stosunkowo mocną serią trzech ostatnich odcinków, gdy Spike konfrontuje się ze swoim srebrnowłosym wrogiem z mieczem samuraja, Viciousem (Alex Hassell, w złej peruce, po prawej stronie kreskówkowo obłąkanego) .



Główna obsada Cowboy Bebop

Netflix

Ale nic z tego naprawdę nie ma znaczenia w obliczu najbardziej rażącego problemu Cowboy Bebop: jest to, prawie pod każdym względem, ważne dla adaptacji kosmicznego westernu noir, zgrzytliwie, boleśnie płaskiego. Jest to najbardziej oczywiste w mało inspirującej kinematografii serialu, zwłaszcza w wykorzystaniu oświetlenia. Sceny rozgrywające się w nocy są kręcone przy użyciu bezteksturowej palety błękitów i fioletów, podczas gdy zdjęcia zewnętrzne w ciągu dnia są ubrane w rodzaj ponurych, neutralnych tonów, które tylko podkreślają nijakie dekoracje/lokalizacje serialu, kostiumy cosplay i szczególnie kiepski CGI. Nad całością wisi nieuniknione poczucie taniości – uczucie tylko wzmocnione absurdalnym dysonansem oryginalnej ścieżki dźwiękowej Yoko Kanno odtwarzanej na tak nudnych, pozbawionych życia obrazach. To jak granie jazzu na pogrzebie.

Oprócz kilku stylowych akcentów (takich jak kamera obracająca się w rytm kopnięcia z saltem), kierunek i edycja są również w dużej mierze płaskie. Szczególnie scenom walki brakuje płynności oryginału. Jest to chyba zrozumiałe – trudno oczekiwać, by John Cho poruszał się z gracją Bruce'a Lee-esque Spike – ale jego nadmierne poleganie na szybkich cięciach i elementarnej choreografii okrada walkę o przepływ i kinetykę. (Wiele mówi, że najlepsza scena walki w remake'u, w odcinku dziewiątym, jest prezentowana jako jedno ciągłe ujęcie).

Ogólnie rzecz biorąc, brak rytmu przenika większość remake'u Cowboy Bebop, w tym występu głównego. Cho wygląda dobrze, ale często ma problemy z zebraniem charyzmy i prezencji na ekranie, które są potrzebne do sprzedania Spike'a jako bez wysiłku fajnego łotra. Chociaż, jak już wspomniano, nie pomaga mu limp reżyseria i skrypty serialu. Większość aktorstwa ma zmanierowaną, sztuczną jakość, która czasami może stworzyć surrealistyczny spektakl dorosłych dorosłych, którzy próbują zachowywać się jak w kreskówce.

COWBOY BEPOP (od lewej do prawej) ALEX HASSELL jako VICIOUS i JOHN CHO jako SPIKE SPIEGEL z COWBOY BEPOP Cr. GEOFFREY SHORT/NETFLIX © 2021

ankieta na najlepsze dusze

Być może jest to po prostu cena, jaką płacisz za przeciąganie kopania anime i krzyczenia w ostre światło rzeczywistości. W końcu animacja to medium z własnym językiem wizualnym i do pewnego stopnia obdarzone zdolnością do opowiadania historii bez ograniczeń.

Ale wydaje się to kiepską wymówką dla remake'u, którego wady można znaleźć w wykonaniu, a nie fatalistyczny pomysł, że remake zawsze był skazany na niepowodzenie. To przedstawienie nie tylko pozbawione własnej twórczej wizji, ale także żałośnie niezdolne do uchwycenia tego, co sprawiło, że oryginalny Cowboy Bebop był tak odważny i ekscytujący. To tribute band, który zna piosenki, ale nie ma ani umiejętności, ani scenicznej prezencji, by zdobyć hity.

Szczerze mówiąc, jest to prawdopodobnie najlepsza reklama sztuki animacji, na jaką możesz liczyć. Ale przede wszystkim jest to wyraźna ilustracja niewysłowionej różnicy między próbą bycia fajnym a po prostu byciem fajnym.

Reklama

Cowboy Bebop będzie transmitowany w serwisie Netflix od piątku 19 listopada. Więcej informacji znajdziesz na naszej dedykowanej stronie science fiction lub w naszym pełnym przewodniku telewizyjnym .