Recenzja In the Dark: deszczowy dramat kryminalny MyAnny Buring musi sięgnąć głębiej

Recenzja In the Dark: deszczowy dramat kryminalny MyAnny Buring musi sięgnąć głębiej

Jaki Film Można Zobaczyć?
 




Fikcyjne miasto Polesford w Derbyshire – które służy jako sceneria nowego dramatu BBC1 W ciemności – wydaje się doświadczać postapokaliptycznego mikroklimatu. Nigdy nigdzie tak dużo nie padało. Deszcz jest dosłownie ulewny. I najczęściej spada z szyb samochodowych. Bo wiesz, żałosny błąd. Na wszelki wypadek, gdyby w twoim umyśle pojawiła się kropla deszczu, wątpiąca w zamierzoną symbolikę.



Reklama

Polesford i jego obfite opady stanowią tło dla czteroczęściowej adaptacji serii powieści kryminalnych Marka Billinghama. MyAnna Buring gra DI Helen Weeks, detektywa, który bierze na siebie śledztwo w sprawie zniknięcia dwóch uczennic z jej rodzinnego miasta, mimo że formalnie jest na wakacjach. Okazuje się, że głównym podejrzanym jest mąż jej przyjaciela z dzieciństwa – a ona jest przekonana, że ​​jest niewinny.

Dramat nie jest pozbawiony zalet, z intrygującym wątkiem pobocznym, który w rzeczywistości jest dość wciągający. Helen ma własne sekrety. I o wiele bardziej interesuje mnie jej wątpliwa przeszłość niż same morderstwa. Dziwne retrospekcje do jej dziecięcej podpowiedzi o mroczniejszej historii. Czy myślałeś kiedyś o tym, co wydarzyło się wszystkie lata temu? pyta Lindę Bates, swoją starą koleżankę ze szkoły, która znacząco był - nie jest - jej najlepsza przyjaciółka.

Pojawienie się Super Hansa z Peep Show – czyli Matta Kinga – pośród tego wszystkiego jest również mile widzianą niespodzianką, a potencjalnie nawet punktem kulminacyjnym tej godziny. W In the Dark przekształcił się z uzależnionego od narkotyków muzyka, który wkłada kutasa do arbuzów, w naukowca medycyny sądowej, który może odegrać kluczową rolę w rozwiązaniu sprawy o morderstwo. King, jak zawsze, mówi niskim pomrukiem i ma śmieszny strój i jeszcze śmieszniejsze włosy – ale swoją wszechstronnością jako aktor udowadnia swoją rolą.



Jest to w przeciwieństwie do Emmy Fryer, która gra żonę podejrzanego Lindę. Fryer zjadła zęby w komedii (PhoneShop, Ideal) i wciąż odnajduje się w bardziej dramatycznej roli. Jej portret Lindy, kobiety, której światem wstrząsa fałszywe oskarżenie, jest przesadzony, a drżące usta i szeroko otwarte oczy wydają się nieprzekonujące – bardziej komediowe niż wzruszające, co utrudnia inwestowanie w jej postać.

Scenariusz In the Dark również ma problemy. Jest irytujące nadużywanie słowa gliniarze (jestem gliną/Dlaczego gliniarze się spotykają, prawda?/Miedź, prawda?), a dialog jest niezdarnie przerywany żartami taty, które nie są zabawne, wykonane głównie przez męskie postacie i za każdym razem spotykałem się z grymasem Helen (i mnie).

Ale sednem problemów dramatu jest fakt, że sprawa wykorzystuje przesłankę przemocy wobec kobiet jako zwykłe narzędzie fabularne. W pierwszym odcinku prawie nie widzimy rodzin ofiary – zamiast tego cały czas antenowy poświęca się podejrzanemu i jego bliskim. Można odpowiedzialnie opowiedzieć historie o przemocy wobec kobiet – seksualnej lub nie: spójrz na ostatni serial Broadchurch i Happy Valley lub dramat kryminalny Three Girls. Te serie zajmowały się echem takich zbrodni w małej społeczności, zamiast rzucać je jako katalizator wzniecający chaos.



Reklama

Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu In the Dark będzie nieco mniej naiwne i zagłębi się nieco głębiej… przy lepszej pogodzie.