Specjalna recenzja Doctor Who Christmas: Twice upon a Time oferuje ciepły uścisk nostalgii, ale jest mniej niż porywający

Specjalna recenzja Doctor Who Christmas: Twice upon a Time oferuje ciepły uścisk nostalgii, ale jest mniej niż porywający

Jaki Film Można Zobaczyć?
 




★★★ Tempus fugit – zwłaszcza jeśli czepiasz się pończochów Władcy Czasu. Nie tak dawno temu Zoë Ball przedstawiała na żywo w BBC1 aktora, który miał zagrać 12. Doktora. Naprawdę nie wydaje się, że dawno temu stałem obok Petera Capaldiego na planie Przygody w przestrzeni i czasie, wpatrując się w sterownię Tardis, podczas gdy David Bradley celowo fałszował swoje kwestie, grając Williama Hartnella jako pierwszego Doktora Who. Ale ten drugi żywy moment miał miejsce w lutym 2013 roku, prawie pięć lat temu, kiedy piszę, zanim Capaldi został obsadzony jako Doktor. W tym czasie jego zaklęcie w Tardis przyszło i odeszło, i podzielił ekran z Bradleyem, który wrócił nie po to, by grać w Hartnella, ale jako prawdziwą wersję oryginalnego Doktora.



Reklama

„Dwa razy nad czasem” to doniosła godzina telewizji. Na tak wiele sposobów sygnalizuje koniec dni. To koniec ery Capaldi, podczas przewijania wstecz do 1966 roku i ostrożnego przepisywania końca ery Hartnella. To ostatnie westchnienie Stevena Moffata po ośmiu przełomowych latach jako showrunner; 12 lat pisania serialu. Jego zagorzały kolega producent wykonawczy Brian Minchin również się rozwija, podobnie jak niezłomny producent Peter Bennett. Murray Gold odchodzi po kilkunastu latach komponowania każdej nuty w partyturze, a Pearl Mackie wróciła na ostatnią falę pożegnania. Co ważniejsze, w tym odcinku kończy się główna rola, będąca męskim konfiturą. Pożegnanie z tradycją Doctora Who.

[Na planie w czerwcu 2017: menedżer marki Edward Russell, producent wykonawczy Brian Minchin, aktorzy Nicholas Briggs, David Bradley, Pearl Mackie i Peter Capaldi, główny scenarzysta Steven Moffat, reżyser Rachel Talalay]

Całkiem trudno ocenić, jak Twice upon a Time rozegra się z publicznością głównego nurtu BBC1 w Boże Narodzenie. W moim dzieciństwie w latach 70. program świąteczny Doctor Who był zawsze upragnionym powtórzeniem najbardziej ekscytującej i cenionej historii tego roku. Demony! Zielona Śmierć! Geneza Daleków! Rodziny gromadziły się wokół, aby po raz drugi zobaczyć te pięcio- lub sześcioczęściowe seriale zmontowane w pełnometrażowy omnibus – co Radio Times określiło jako kompletną przygodę. Te powtórzenia często przyciągały wyższe oceny niż oryginalne transmisje. Tak jak teraz, świąteczna oferta specjalna powinna prezentować to, co najlepsze w Doctorze Who; muszą wabić, angażować, a nawet zachwycać przechodzących graczy.



Dwukrotnie może się to nie udać. Peter Capaldi i David Bradley błyszczą od przekomarzania się z podwójnym doktorem, ale historia jest mniej niż porywająca. Nie ma mnóstwa przygód, akcji czy suspensu. Latem zostaliśmy potraktowani w heroicznym ostatnim starciu 12. Doktora – gdy pożegnał Cybermenów, Mistrza i Missy w finale dziesiątej serii kataklizmów. Tak więc ta oferta specjalna to ciężko wygrane okrążenie zwycięstwa, zatrzymanie egzekucji z nie jedną, ale dwiema wstrzymanymi regeneracjami, pchnięcie przycisku pauzy, tak celowe, że nawet płatki śniegu są trzymane w zawieszeniu. Nie może nieść ze sobą większego niebezpieczeństwa, gdy czterej dyrektorzy – Doktorzy Jeden i 12, Bill i Kapitan – są już tak dobrzy jak martwi. Ta dziwna historia opowiada o tym, jak akceptują nieuniknione.

Jednak „Twice upon a Time” jest ciepłym, obejmującym nostalgię uściskiem dla ludzi, którzy uwielbiają lub są nawet trochę ciekawi tego 54-letniego programu. Przenosi nas z powrotem do ziarnistego, czarno-białego świata telewizji z lat 60.… 709 odcinków temu… mówi nam podpis. (W podglądzie prac w toku pojawiła się inna liczba, dopóki nie pojawiła się twoja naprawdę z Radio Times, odpytała rachunek i została poprawiona.)

Czuję lekki przypływ radości, że w Boże Narodzenie 2017 roku publiczność BBC1 obejrzy fragmenty z The Tenth Planet z 1966 roku, w których William Hartnell i Michael Craze, obaj od dawna nieżyjący, oraz moja bardzo żywa kumpelka Anneke Wills. Żałosne, przerobione wersje towarzyszy Bena i Polly są na szczęście utrzymywane w krótkiej, ale w zamachu magii telewizyjnej monochromatyczny Hartnell przemienia się w Bradleya w kolorze HD. Pierwszy Doktor rematerializuje się na naszych oczach.



To ogromna pobłażliwa gratka dla fanów, chociaż niektórzy będą się skarżyć, że jego postać została zmieniona, aby wyglądała na bardziej staromodną niż był. Służy jednak podkreśleniu, jak zmieniły się postawy i jak daleko zaszedł Doktor. Trzej pierwsi lekarze byli czasami bardzo protekcjonalni. To była część ich uroku. David Bradley ma swój własny urok i nasyca swoją wersję Doktora mnóstwem magii. Ujmuje istotę pierwszego Doktora bardziej niż schorowany, nadęty Hartnell w Trzech Doktorach (1972/73) i znacznie przewyższa Richarda Hurndalla, pozbawionego blasku następcę w Pięciu Doktorach (1983).

Nie jestem pewien, czy potrzebujemy linii Capaldiego Twoja twarz, jest wszędzie. Dbałość o szczegóły jest niezwykła. Bradley jest kilka centymetrów wyższy niż Hartnell, ale kostium edwardiański jest autentycznie odtworzony. W dziale peruk pojawiła się porażka; na planie, w aparacie i podczas super sesji zdjęciowej Radio Times, rzekomo długie białe włosy starego Doktora miały paskudny żółty odcień, jakby palił 50 Rothmanów dziennie. Specjaliści od efektów przeszli końcową edycję, starannie retuszując perukę Bradleya, aby ją rozjaśnić i wybielić.

Nie potrzebuję też notatek od Billa i pierwszego Doktora na temat różnic w zewnętrznych wymiarach i oknach policyjnych boksów między 1966 a teraz. Ale hej, cokolwiek posmaruje twój pasternak! Jestem bardziej podekscytowany tym, co jest w środku. Wnętrze Tardis Capaldi pozostaje najlepiej zbudowane i będzie mi go brakować, gdy go zrezygnuję. A oryginalna sterownia Tardis nigdy nie wyglądała piękniej, lśniąc bielą, triumfem designu lat 60., z miłością XXI wieku – z wciętymi ścianami, kolumną kontrolną, nawet krzesłem, ozdobnym zegarem i mapą astralną (z The Web Planet ) wszystko na miejscu. Zeszłego lata byłem zachwycony, że natknąłem się na mapę astralną w studiach w Cardiff.

Ponieważ jest to pożegnanie Moffata, wypada tylko, że angażuje on swojego głównego łobuza Marka Gatiss. Jest górny i raczej wzruszający, gdy tajemniczy Kapitan wyrwał się z Wielkiej Wojny, poza swoją głębią i poza swoim czasem. Fabuła anomalii czasowych nie daje się dokładnie zbadać, ale jest wrażliwą duszą, prawie postacią Siegfrieda Sassoona – dopóki nie określi się jako ojcowie rodziny Lethbridge Stewart. (Gatiss wyjaśnił, że Archibald Hamish jest dziadkiem ukochanego brygadiera Lethbridge Stewarta z XX wieku Who, a zatem pradziadka Kate Stewart w czasach współczesnych.)

Cenię sobie dojrzałą moralność tej opowieści. Po raz pierwszy nie ma złych facetów. Dalek mógłby uchodzić za jednego z nielicznych dobrych Daleków. Żołnierze w Ypres tak naprawdę nie chcą się nawzajem zabijać i zawierają świąteczny rozejm. (Ta sekwencja nie jest tak łzawiąca, jak niektórzy by chcieli; jest oczyszczona; nikt nie wygląda przekonująco na zimno, nieszczęśliwie lub zraniony). Świadectwo nie jest złośliwe. Ku uciesze Doktora uświadamia sobie, że to uzdrawiająca istota, siła dobra.

Szklane awatary to sprytna metafora. Czym są ludzie, jeśli nie tak kruchymi jak szkło? Czym jesteśmy, jeśli nie sumą naszych wspomnień, a kiedy nie żyjemy, co inni o nas pamiętają? To się opłaca, ponieważ Doktor otrzymuje od Billa pożegnalny prezent: przywrócenie jego wspomnień o Klarze. Jestem pewien, że wiele maluchów będzie się udławić, widząc kameę Jenny Coleman. Uwielbiam grupowe przytulanie się przez 12 lat, Billa i Nardole, zanim znikną, a on zostaje sam w pustym uścisku.

Moffat daje obu Lekarzom motywację do regeneracji i życia innym. Istnieje dobro, które warto pielęgnować, a Doktor Wojny nie może odpocząć, gdy kosmos go potrzebuje.

Peter Capaldi był moim idealnym rodzajem Doktora. Starszy, chrupiący, stalowy, zabawny, ale z udręką płonącą w tych pomarszczonych oczach. Przykro mi, że odchodzi i chętnie obserwowałbym, jak rozwija się pod innym showrunnerem. Tom Baker został przez siedem serii i przeszedł kilka wyraźnych faz.

księżyc grawitacja oszustwo

Ostatnie pożegnanie Doktora w Tardis jest wspaniałe i jedyna część odcinka, która naprawdę mnie porusza. Uznaje przeszłość, patrząc w przyszłość. Zaczyna od rozmowy z Tardis, ale wkrótce zwraca się do swojego następnego ja, nadchodzącej ery, która będzie poza jego i Stevena Moffata rąk. Nienawiść jest zawsze głupia, a miłość zawsze mądra. Zawsze staraj się być miły, ale nigdy nie przestawaj być miły. Podkreśla filozofię Moffata dotyczącą tego głupiego, starego programu, który zarówno on, jak i Capaldi uwielbiają od ponad 50 lat. Szczególnie podoba mi się to, że tajemnica Doktora trafia w ręce młodszych widzów z przekonaniem, że nikt poza nimi nie może poznać jego prawdziwego imienia. Dzieci to słyszą. Czasami, jeśli ich serca są we właściwym miejscu, a gwiazdy też, dzieci słyszą Twoje imię. Ale nikt inny. Zawsze. Kochaj mocno. Biegnij szybko. Bądź miły. Idealna wiadomość pożegnalna.

Steven Moffat to człowiek z życzliwością w duszy. Zawsze był dla mnie pomocny i był przyjacielem Radio Times. Właśnie odszukałem naszą najwcześniejszą korespondencję i znalazłem e-maile z 2007 roku o tym, czy wymienić Sally Sparrow w druku przed transmisją Blink – odcinek, który od razu wiedziałem, że ma stać się klasykiem wszechczasów. Napisał wiele znakomitych odcinków: od Pustego dziecka po Milczenie w bibliotece, Jedenasta godzina posłana do nieba. Obsadził znakomitych Doktorów, zmroził nas Płaczącymi Aniołami i dokuczał nam z Missy i River Song. Bardzo podobała mi się jego era jako showrunnera. Jego miłość – jego pasja do – Doctora Who jest niepodważalna i, co niezwykłe, po ośmiu latach pozostaje niesłabnąca. Za to wszystko go podziwiam.

Steven był, używając jednego ze swoich ulubionych słów (chociaż nigdy nie użyłby go o sobie), niesamowity. Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę, na co teraz zwróci swój umysł.

Reklama

Na razie szykuję się na zupełnie nowy tom Doctor Who. Pewnego razu kiedyś był showrunner o imieniu Chris Chibnall i 13. Doktor grany przez Jodie Whittaker…