Doctor Who: Czas Doktora ★★★

Doctor Who: Czas Doktora ★★★

Jaki Film Można Zobaczyć?
 




3.0 na 5 gwiazdek

Historia 241



Reklama

Boże Narodzenie 2013 special

Nie zapomnę jednej linijki tego. Ani jednego dnia. Przysięgam. Zawsze będę pamiętać, kiedy Doktorem byłem ja – Doktorem

Fabuła
Tajemnicza wiadomość rozchodzi się echem przez gwiazdy z planety Trenzalore. Dalekowie, Cybermeni i stary przyjaciel Doktora, Tasha Lem, są wśród tych, którzy odpowiadają. Planeta jest zagrożona atakiem, a także odkrył szczelinę w czasie, więc Władca Czasu musi chronić mieszkańców miasta zwanego Bożym Narodzeniem. Pozostaje przez wiele lat, aż do późnej starości. Mówi Clarze, że to jego ostatnie wcielenie, ale gdy zbliża się śmierć, błaga ona Władców Czasu przez szczelinę czasu i zapewniają nowy zestaw regeneracji. Stary Doktor wykorzystuje swoją regeneracyjną energię, aby zgładzić swoich napastników i przemienia się w nowego człowieka – pozornie niezdolnego do latania Tardis…



Pierwsza transmisja w Wielkiej Brytanii
Środa 25 grudnia 2013

Odlew
Doktor – Matt Smith
Clara – Jenna Coleman
Tasza Lem - Orla Brady
Tata – James Buller
Linda – Elżbieta Jeździec
Świetnie - Sheila Reid
Mark Brighton – Pułkownik Drzewo
Rob Jarvis – Abramal
Tessa Peake-Jones - Marta
Jack Hollington – Barnable
Sonita Henry - Pułkownik Meme
Tom Gibbons – Młody mężczyzna
Ken Bones – Głos
Aidan Cook – Cyberman
Kayvan Novak – Głos uchwytów
Nicholas Briggs – Voice of the Cybermen/Daleks
Barnaby Edwards, Nicholas Pegg – Daleks
Ross Mullan – Cichy
Dan Starkey - Sontaran
Sarah Madison – Płaczący anioł
Karen Gillan – Amy Pond
Doktor – Peter Capaldi

Załoga
Scenarzysta – Steven Moffat
Reżyser – Jamie Payne
Producent – ​​Marcus Wilson
Muzyka – Murray Gold
Projektant – Michael Pickwood
Producenci wykonawczy – Steven Moffat, Brian Minchin



Recenzja RT autorstwa Patricka Mulkerna

Żegnaj, sprawiedliwy Doktorze! Po 44 odcinkach rozłożonych na cztery lata, wspaniały Matt Smith odrzuca swoją muszkę i upuszcza ją przejmująco na podłogę Tardis. I – po dość długiej regeneracji – w rzuca się Peter Capaldi. Chudy, podobny do jaszczurki i z fru-frou włosami. Czy ktoś jeszcze miał na myśli doktora Pretoriusa z Oblubienicy Frankensteina? Przystosowuje się do nowych nerek – nie nowych zębów (jak David Tennant) czy włosów (Matt Smith). Doktor Capaldi ma poważne obawy. Jeśli Clara liczyła na kolejnego uroczego, chłopięcego współpracownika, to nie ma szczęścia. Prawie się cofa.

A jednak powinna była być przygotowana. Moda na coraz młodszych Władców Czasu dobiegła końca. W tym roku serial odważnie przeniósł Petera Capaldiego (55), Davida Bradleya (71), Johna Hurta (73), prawdopodobnie nawet majestatycznego Toma Bakera (79) do telewizji jako realnych lekarzy. Teraz, w Czasie Doktora, Steven Moffat pokazuje nam starożytną wersję Matta Smitha.

Główny scenarzysta osiągnął wiele rzeczy w tym bożonarodzeniowym specjalnym wydaniu 2013: wiązanie nierównych końców z epoki Matta – dlaczego Tardis eksplodował w 2010 roku, dlaczego Cisza musi upaść, wielkie pytanie, na które nigdy nie można odpowiedzieć… Punkty, o których większość widzów już dawno zapomniała. Serwisowany jest tutaj uważny wentylator.

Ale starzejąc Doktora Matta do zgarbionego zepsucia, Moffat zapewnia również, że inkarnacja, którą wychował, jest teraz najdłużej żyjącym. W ujęciu narracyjnym młodzieńczy jedenastolatek przetrwał już kilkaset lat dłużej, niż większość jego poprzedników indywidualnie zdołała. W „Czasach Doktora” wylicza jeszcze wiele wieków. Makijaż jest skuteczny i Matt staje się w pełni Dickensowski, ale nie da się ukryć młodzieńczego światła w oczach Starego Ojca Czasu. O co z pewnością chodzi.

Zgodnie z nadzieją, Moffat jasno wyjaśnia własnymi słowami Doktora, jak niespodziewanie zabrakło mu regeneracji: biorąc pod uwagę Doktora Johna Hurta (Kapitan Grumpy) i Doktora Davida Tennanta (problemy z próżnością), którzy wcześnie spędzili kolejne życie (w Końcu Podróży, 2008). I, jak przewidziałem, Doktor otrzymuje kolejny pełny cykl regeneracji od Władców Czasu. (To nic nowego: od niechcenia zaproponowali Mistrzowi nowy cykl, za smukłe usługi i pomimo jego nikczemności, w Pięciu Lekarzach 30 lat temu!)

Tak więc mnóstwo kleszczy za rozwijanie legendy naszego bohatera i danie mu nowego życia. Nie można winić Moffata za wzięcie na siebie odpowiedzialności – i przyznanie sobie zaszczytu w tym roku złotej rocznicy – ​​poradzenia sobie z problemem tylko 12 regeneracji, który prześladował Doctora Who od czasu jego powstania w The Deadly Assassin (1977). Przyszłość wygląda na pewną.

Czas Doktora to – wyjątkowo – dziewiąty Boże Narodzenie specjalne, odkąd seria powróciła w 2005 roku. Oczywiście jest ogromne uznanie za centralne miejsce w harmonogramie BBC1 na Boże Narodzenie, ale przy spowolnieniu tempa produkcji działa to jako trzecia świąteczna wycieczka Władcy Czasu w serii 17 odcinków. Może i jestem w mniejszości, ale Doctor Who nie mówi mi o Bożym Narodzeniu. Nigdy. A czy każdy specjalny musi być tak kwitnący świąteczny? Steven Moffat powiedział mi w 2013 roku, że dopóki on rządzi i przygotowują świąteczne specjały, będą miały świąteczny ton.

czyli 333 numer anioła

Świąteczna sytuacja Klary jest znośna, a nawet zabawna – co z hologramowymi ubraniami/nagością, pieczeniem indyka w Tardis i wzruszającą sceną z jej babcią (Benidorm Sheila Reid). Chociaż jego projekt jest hołdem dla klasycznego podwójnego wydania RT z 1977 roku, nazwanie miasta w Trenzalore Christmas to dla mnie jedna mała bombka za dużo. Może dlatego nie daję figi ani orzecha brazylijskiego, że Doktor spędza wieki na obronie tego miejsca. Ba!

Moje dzwony również pozostają bezgłośnie przez kapiącą muzykę rozbrzmiewającą pod gadatliwymi scenami. Niech Matt Smith i Jenna Coleman poprowadzą scenę. Miej wiarę w to, że widz zostanie wchłonięty. Poza tym projekt produkcyjny jest olśniewający – i wyglądał bezbłędnie na ekranie kinowym, w którym po raz pierwszy go zobaczyłem.

Dalekowie, Cybermeni, Cisza, Płaczące Anioły… Istnieje niebezpieczeństwo, że podczas parady najbardziej śmiercionośnych wrogów stracą one wpływ, ale scenariusz Moffata wykorzystuje ich mocne strony w krótkich starciach – na wpół zakopane w śniegu Anioły są prawdziwymi agregat chłodniczy.

Święty Steve jest skąpy, jeśli chodzi o postacie gościnne, ale Orla Brady uderza w rolę Taszy Lem, sojusznika, który zmienił się w przeciwnik, w sojusznika, o którym nigdy wcześniej nie słyszeliśmy. Jej gigantyczna twarz wyłaniająca się na niebie przypomina mi Twarz Kronosa z finału sezonu Jona Pertwee z 1972 roku, The Time Monster.

Uwielbiam wyskakujące pożegnanie Amy Pond/Karen Gillan (Raggedy Man, dobranoc) i przelotny widok młodej Amelii biegającej po suwnicy Tardis. (Nie zapominajmy, że kuzynka Gillan, Caitlin Blackwood, była na tym etapie nastolatką, więc nie mogła powtórzyć jej roli.) To dobrze, że ten odchodzący Doktor powinien przypomnieć sobie pierwszą twarz, którą zobaczył, ale chwilę dla Rory (Arthur Darvill) bez końca też by się cieszył.

Dwóch moich kumpli narzekało, że moment Amy jest trochę de trop, ale ukłony w przeszłość to tradycja w odcinkach pożegnalnych lekarzy, sięgająca aż do Patricka Troughtona (Jamie i Zoe wracają do domu) i Jona Pertwee (list Jo jej powrót kryształu Metebelis prowadzący do jego upadku). Tom Baker i Peter Davison mieli wspomnienia towarzyszące, a David Tennant osobiście obszedł wszystkich swoich kumpli.

Naprawdę rozgrzewam się do obecnej towarzyszki, zwłaszcza teraz, gdy jest wolna od bagażu Impossible Girl. Żwawy, pomysłowy materiał na temat najlepszego przyjaciela, Clara Jenny Coleman ma namacalne echo Sary Lis Sladen. Zostanie u boku nowego Doktora jeszcze przez kilka przejażdżek.

Co do Matta Smitha, no cóż, jego kadencja szybko minęła. Od razu dostał tę postać i zauroczył mnie w 2010 roku. Będzie nam go bardzo brakować. Jest tam z najlepszymi Doctorem Who – z łatwością ulubionym Doktorem obok Pertwee i Troughtona.

Reklama

I tak dalej z przedstawieniem. W Peter Capaldi mamy wymarzonego Doktora z pełnym, nowym cyklem regeneracji. Starszy podróżnik, który nie potrafi latać swoim Tardisem i odciął się od własnych ludzi, tak jak w 1963 roku… Przygoda w przestrzeni i czasie zaczyna się od nowa…