Recenzja Molly's Game: „Po podliczeniu wszystkich żetonów mamy film Chastaina”

Recenzja Molly's Game: „Po podliczeniu wszystkich żetonów mamy film Chastaina”

Jaki Film Można Zobaczyć?
 

Jessica Chastain po raz kolejny zarabia pieniądze jako królowa pokera na wysokie stawki w fascynującym debiucie reżyserskim Aarona Sorkina





★★★★★

Martinowi Scorsese można wybaczyć, że miał spór z nowicjuszami. Dwukrotnie, gdy sprytne pieniądze sugerowały, że jest kandydatem do Oscara dla najlepszego reżysera, pozostał twardo na swoim miejscu, podczas gdy gongi grzmiały do ​​dorabiania nowicjuszom z innej dyscypliny wdzierającym się na jego terytorium.



Stało się to w przypadku Wściekłego Byka podczas ceremonii w 1981 roku, kiedy Marty został pobity pięścią przez Roberta Redforda dla Ordinary People; dziesięć lat później film „GoodFellas” był na ustach wszystkich, ale przegrał z Kevinem Costnerem w „Dances with Wolves”. Nie będzie startował w tegorocznej gali wręczenia nagród, ale gdyby był i został pokonany przez Aarona Sorkina (wskazówka z zewnątrz, gdy nominacje zostaną ogłoszone pod koniec stycznia), mógłby przynajmniej pocieszyć się faktem, że słynny reżyserski ukłon scenarzysty ma wobec niego ogromny dług stylistyczny.

Szybkie cięcia, różnorodne wskazówki muzyczne i sprytna narracja głównych bohaterów „Gry o Molly” będą znajome wytrawnym obserwatorom Scorsese; to film bogaty w motywy zapożyczone ze wspomnianych już GoodFellas, Casino i Wilka z Wall Street. Jednocześnie jednak jest on trwale naznaczony cechami, które zapewniły Sorkinowi kilka nagród za jego poprzednie prace na dużym i małym ekranie.

Oparta na wspomnieniach Molly Bloom, byłej olimpijki w narciarstwie, której karierę sportową przerwała wstrząsająca kontuzja, tytułowa gra to poker na wysokie stawki dla elity Hollywood, biznesmenów z workami pieniędzy i zawodowych karciarzy. Początkowo Molly, zmuszona do organizowania pojedynków na stole w roli susła, przez swojego koszmarnie samolubnego szefa, w końcu idzie sama, by zostać wywieszoną do wyschnięcia przez mściwych graczy, zanim jej problemy nasilają się jeszcze bardziej, gdy podejrzani szefowie mafii i FBI dostają zaangażowany.



Jak widać w telewizyjnym The West Wing i jego scenariuszach do filmów „Wojna Charliego Wilsona”, „The Social Network” i „Moneyball”, Sorkin lubi władać maczetą o sprytnych ustach, by poruszać się po skomplikowanych i potencjalnie zagmatwanych tematach. Widzowie nie będą potrzebowali dyplomu ani w zakresie oszałamiających orzechów i śrubek pokera, ani pełnych luk prawnych kaprysów amerykańskiego ustawodawstwa dotyczącego hazardu (Upewnij się, że nie łamiesz prawa, łamiąc prawo, mówi Molly jeden z doradców). ponieważ wszystko jest ułożone w łatwych do zrozumienia arkuszach kalkulacyjnych.

Żwawy, pełen riffów scenariusz Sorkina rozbija na kawałki to, co w innym przypadku mogłoby być suchym tematem, pod każdym względem serwując dialogi, które nie byłyby nie na miejscu w szalonej komedii. West Wing jest oczywistym kamieniem probierczym: pomyśl, jak Josh wyjaśnia amerykański proces polityczny swojej asystentce Donnie podczas spaceru i rozmowy lub potyczki słowne pomiędzy sekretarzem prasowym CJ Creggiem a dyrektorem ds. komunikacji Tobym Zieglerem.

To ostatnie jest najbardziej prawdopodobnym szablonem szybkiej wymiany zdań między zadziorną, zatwardziałą Molly Jessiki Chastain a Idrisem Elbą w roli Charliego Jaffeya, początkowo sceptycznego prawnika, który zajmuje się jej sprawą. Mimo całej wizualnej brawury i przyjaznych Scorsese montaży napędzających fabułę, to właśnie te sceny nadają ton i wyznaczają tempo filmu, który fascynuje od początku do końca.



Chastain szybko podbija rynek kobiet agresywnie pewnych siebie i zdecydowanych, a jej portret Molly zawiera echa postaci, które grała w Zero Dark Thirty i Miss Sloane, co stanowi dodatek do jej rosnącego CV pełnych feministycznych bohaterek. Elba też nie jest leniwy i w końcu dostał rolę kinową, która wykorzystuje jego mocne strony jako charyzmatycznego, rozsądnego alfa, zgodnie z jego przełomowymi osiągnięciami telewizyjnymi (The Wire, Luther).

Bohaterowie mogą wziąć na siebie większość ciężaru, ale ogromnie pomagają im kluczowi gracze drugoplanowi, zwłaszcza Kevin Costner w roli apodyktycznego i natrętnego ojca Molly. Początkowo widać to w prologu filmu i sekwencjach retrospekcji, w których trenowana jest Molly, nastoletnia narciarka, staje się oczywiste, skąd Molly czerpie swoją bezwzględność.

Dwa nazwiska częściej kojarzone z komedią wywierają silny wpływ dramatyczny. Michael Cera to rewelacja jako aktor o dziecięcej twarzy (wzorowany na prawdziwej celebrytce, ale tutaj i w oryginalnej książce nazwany jedynie Graczem X) pokazujący swoją stalową stronę przy stole pokerowym i poza nim, podczas gdy Chris O'Dowd zostaje niesamowita przygoda pijanego hazardzisty o poetyckich poglądach, odpowiedzialnego za zapoznanie Molly z rosyjską mafią.

Jednak kiedy już wszystkie żetony zostaną policzone, to jest film Chastain, a ona świetlistym krokiem przechodzi przez każdą ze swoich scen z zawziętą determinacją. Niewiele dowiedzieliśmy się o życiu prywatnym jej bohaterów w Zero Dark Thirty czy Miss Sloane i tutaj jest w dużej mierze tak samo (z wyjątkiem krótkich przerywników, które skupiają się na jej napiętym związku z Bloom senior), ale to jej – i Sorkin – zasługa, że pomimo minimalnej historii Molly nigdy nie sprawia wrażenia niekompletnej.

To rola, która wymaga mądrej głowy, zapału do walki, precyzyjnego wyczucia komiksu i okazjonalnej atmosfery bezbronności. Chastain z łatwością spełni każde wymaganie. Byłaby świetną pokerzystką.

Gra Molly trafi do kin w poniedziałek 1 stycznia