Recenzja Spider-Man: No Way Home – najlepszy film o superbohaterach ostatnich lat

Recenzja Spider-Man: No Way Home – najlepszy film o superbohaterach ostatnich lat

Jaki Film Można Zobaczyć?
 

Ten konkurs jest już zamknięty





drewniana mała alchemia
4.0 na 5 gwiazdek

Nie da się wiedzieć, jak mówić o Spider-Man: No Way Home, jeśli chodzi o spoilery. Czy coś naprawdę jest spoilerem, jeśli prawie wszyscy na świecie już to podejrzewają? Czy to spoiler, jeśli film jest już w Wielkiej Brytanii? I czy to spoiler, jeśli ich znajomość nie odbiera faktu, że jest to jeden z najlepszych filmów o superbohaterach ostatnich lat?



Reklama

No cóż, nie chcę, żeby mnie krzyczeli, więc w tej recenzji omijam wszystko, co jest zbyt ostre. Ale inni nie są ostrożni, więc ostrzegaj – jeśli jesteś szczególnie niechętny do fabuły lub jakoś udało ci się zachować czystość umysłu w kwestii tego, co może lub nie może się wydarzyć w tym filmie, czeka cię kilka napiętych dni przeglądania internet.

Choć oczywiście mogło być gorzej – możesz być kontrowersyjnym superbohaterem, którego tajna tożsamość została przyklejona na wszystkich billboardach na Times Square. Tam, ale za łaską Boga – a przynajmniej radioaktywnego pająka i Mysterio – idziemy.

Aby zarządzać preferencjami poczty e-mail, kliknij tutaj.



Jak być może pamiętacie, taki był los Petera Parkera/Spider-Mana z Toma Hollanda w Far From Home w 2019 roku, a ta kontynuacja odskakuje w zaledwie kilka sekund po tym klifie. Nagle (i całkiem dosłownie) zdemaskowany przez J. Jonaha Jamesona (JK Simmons), Peter ucieka ze sceny w ekscytującej sekwencji internetowej, ale wciąż musi stawić czoła muzyce kolegów z klasy, nauczycieli, policji, agentów federalnych i podzielonej publiczności jako opad trwa.

Mniej więcej poradzi sobie z tym wszystkim – z pomocą kilku przyjaciół, w tym jednego świetnego, przyjaznego fanom epizodu – dopóki nie zacznie to wpływać na przyszłość jego najlepszego przyjaciela Neda (Jacob Batalon) i dziewczyny MJ (Zendaya). Czy można się dziwić, że może pamiętał, kiedy ostatni raz wszystko poszło nie tak, tylko po to, by naprawić go podróż w czasie?

Dlatego szuka pomocy Doktora Strange’a Benedicta Cumberbatcha – oficjalnie nie Sorcerer Supreme, jak się okazuje – chociaż ten drugi oferuje zaklęcie, które sprawi, że świat zapomni o Spider-Manie Petera, zamiast cofnąć to, co się stało. Oczywiście następuje nieszczęście, Peter rujnuje zaklęcie… a potem zaczynają przyciągać gości.



Zielony Goblin w Spider-Man: No Way Home

YouTube/Marvel

Zamiast usuwać tożsamość Petera Parkera ze świata, okazuje się, że zaklęcie przyciągnęło ludzi z innych wszechświatów, którzy wiedzieli, że Peter Parker to Spider-Man (patrz, po prostu idź z tym) – a konkretnie Złowroga Piątka złoczyńców z epoki Tobeya Maguire'a, Green Goblina , Doc Ock i Sandman (Willem Dafoe, Alfred Molina i Thomas Haden Church) oraz złoczyńcy Electro i Lizard z epoki Andrew Garfielda (Jamie Foxx i Rhys Ifans).

Pierwszy akt filmu jest ostatnim, jaki zobaczysz z mini uniwersum o niskich stawkach, stworzonego w dwóch pierwszych filmach Toma Hollanda – żegnaj, fajna obsada drugoplanowa – ponieważ odtąd wszystko zaczyna się od wielkich ruchów. To Spider-Man walczący z klasycznymi wrogami, mierzący się z Doktorem Strangem w lustrzanym wymiarze i próbujący ocalić lub wyleczyć tych złoczyńców, którzy w przeciwnym razie mogliby zostać odesłani do własnych wszechświatów i stawić czoła śmierci.

Szczerze mówiąc, części tej sekcji są trochę nieuporządkowane i niesprecyzowane. Jest wiele postaci i bitów fabularnych do żonglowania, a zebranie razem złoczyńców jako dziwna grupa złych chłopców nieco zmniejsza ich wpływ, podczas gdy wysiłki Petera, aby im pomóc, są trochę zdezorientowane (jeśli zostaną uzdrowieni, czy nie cofnij się i i tak zostaniesz zabity, tylko wtedy, gdy będziesz trochę milszy?).

Mimo to jest podniesiony dzięki wspaniałym występom powracających wrogów Spider-Mana. Haden Church i Ifans prawdopodobnie mają najmniej do roboty – poza szybkimi występami na końcu filmu, prawie w całości osiągnięto je za pomocą grafiki komputerowej i aktorstwa głosowego, aczkolwiek w dużym stopniu – a Jamie Foxx to w zasadzie zupełnie inny Electro, z łagodnym stylem , poczucie pewności siebie i nowy wygląd (jest to nieco wyjaśnione w filmie przez przywrócenie mu mocy MCU, czy coś takiego).

w co się ubrać na koncert Eda Sheerana

Electro, Sandman i Lizard ze Spider-Man: No Way Home

Ale Molina i Dafoe mają absolutnie gwiazdorskie zwroty jako złoczyńcy z oryginalnego filmu Spider-Man. Molina dokładnie przypomina wszystkim, dlaczego 17 lat później fani byli tak zdesperowani, by zobaczyć go z powrotem jako macki Otto Octavius ​​– na przemian ciepły, mrożący krew w żyłach, groźny i dobroduszny – nawet jeśli jest nieco mniej używany w trakcie filmu.

A Dafoe, szczerze mówiąc, ucieka z całą sprawą. Dziewiętnaście lat po swojej turze jako Zielony Goblin wciela się z powrotem w rolę jak para starych (i przypuszczalnie zielonych) pantofli, doskonale ożywiając manię, głos i fizyczność zarówno Normana Osborna, jak i jego mrocznej połówki. Jego charyzma jest taka, że ​​pomimo tego, że pochodzi z innego wszechświata, prawie staje się nemezis TEGO Spider-Mana, dzięki czystej sile osobowości. Willem Dafoe nie musiał tak mocno w tym filmie, ale zrobił.

nowa data premiery gry fnaf

Kiedy ci wrogowie nieuchronnie zwracają się przeciwko Peterowi, film wkracza w potężną ostatnią fazę, która mniej lub bardziej wymazuje wszelkie obawy dotyczące pierwszej połowy. Tak, jest pełen usług dla fanów, znanych cytatów i postaci oraz mieszającego markę adresu IP – ale jest też naprawdę dobry. Zamiast po prostu grać dla tłumu, powracające postacie mają głębię i łuki, podczas gdy Holland jest przekonująco przekonujący (wykonuje także jedną ze swoich scen z duszeniem się we łzach).

Tom Holland w Spider-Man No Way Home

Marvel Studios / Zdjęcia Sony

A po zabawnej ostatecznej bitwie wszystko zmierza do naprawdę niszczycielskiego zakończenia. Ostatnio, Wezwałem, aby Holland's Spider-Man dostał więcej ciosu od życia i prawie czuję się teraz winny z tego powodu. W rzeczywistości zakończenie tego filmu może być trochę zbyt ponure, nawet jeśli jego ostatnie ujęcie (poza kilkoma scenami post-kredytów) jest perfekcyjnym tworzeniem mitu o Spider-Manie. Mimo to działa – i pomimo wielu wcześniejszych występów, prawdopodobnie spojrzymy wstecz na ten film jako na prawdziwą historię pochodzenia tej wersji Spider-Mana. Idąc dalej, będzie fascynujące widzieć, jakie inne historie z nim opowiadają.

Biorąc pod uwagę, jak wiele musiało zrobić No Way Home, imponujące jest to, jak dobrze wszystko zostało wykonane. Reżyserowi Jonowi Wattsowi udaje się zmienić pozycję Spider-Mana na przyszłość i żonglować ogromną obsadą postaci, nie tracąc z oczu tego, kto jest głównym bohaterem, ani emocjonalnych stawek leżących u podstaw filmu.

Tak, jest trochę za dużo „memów Raimi”, które mają wrażenie, że grają dla tłumu, i nie wszystko działa. Ale trudno też sobie wyobrazić, jak mogliby zrobić to lepiej – nawet jeśli znasz już wszystkie wielkie zwroty akcji.

Reklama

Spider-Man: No Way Home jest teraz w brytyjskich kinach. Więcej informacji znajdziesz na naszej dedykowanej stronie science fiction lub w naszym pełnym przewodniku telewizyjnym .