Recenzja Doctor Who – War of the Sontarans: Ziemniaczane głowy wciąż są SpudULjak, a nie SpudULoathe i wiele z tego godzinnego konfliktu upada

Recenzja Doctor Who – War of the Sontarans: Ziemniaczane głowy wciąż są SpudULjak, a nie SpudULoathe i wiele z tego godzinnego konfliktu upada

Jaki Film Można Zobaczyć?
 

Ten konkurs jest już zamknięty





3.0 na 5 gwiazdek

Ich okrzyk bojowy może brzmieć Sontar-ha! ale to jest bardziej Sontar-huh! - Więc co!? Drugi odcinek, a właściwie rozdział drugi Fluxa, ma potencjał. Sontaranie masowo. Sontarany o solidnej, ulepszonej konstrukcji. Sontaranie wiszący nad Liverpool Docks i walczący w wojnie krymskiej. Sontaranie twierdzą, że Ziemia jest przyczółkiem (jak kiedyś Linx w Wojowniku czasu) i najeżdżają czas (jak to zrobili w Inwazji Czasu). Sontarany grane przez dziwacznych aktorów: Dana Starkeya (w takich rolach od 2008 roku) i Jonathana Watsona, którego kochałem w komediach BBC Bob Servant Independent i Two Doors Down.



Reklama

Mimo to wiele z tego godzinnego konfliktu jest gładkich i płaskich. Za dużo gofrów bitewnych i za mało akcji. Wojna obiecana przez tytuł jest błyskiem w oku, chociaż krótkie ujęcia lotnicze CGI są wykonane dobrze. Nie spodziewam się masakry graficznej i krzyczącej agonii w porze podwieczorku, ale ta wojna jest anemiczna. W dużej mierze to już się wydarzyło lub dzieje się poza ekranem. Sontaranie, wśród najbardziej sadystycznych wrogów Doctora Who, stali się komediowymi pomrukami, kiepskimi strzałami i łatwo ich udaremnić. Ziemniaczani nadal są SpudULike, a nie SpudULoathe.

Rozdział drugi trwa o 10 minut dłużej niż pierwszy i następny, a w najlepszym razie jest intrygujący, nie wznosząc się ani na chwilę na poziom podekscytowania. Intrygujące, to znaczy, jeśli masz cierpliwość, aby podążać za tym, dokąd powoli prowadzi ta przeciągająca się włóczka.

Aby zarządzać preferencjami poczty e-mail, kliknij tutaj.



Zaczyna się jednak dobrze. Doktor (Jodie Whittaker) przybywa na czarno-białe pustkowia, widząc koszmarny, krzywy dom na niebie . Ponownie spotyka się z Yaz (Mandip Gill) i Danem (John Bishop) na zawalonym trupami polu bitwy w Sewastopolu, gdzie wkrótce spotykają cudownie niebrudną Mary Seacole (Sara Powell). Dowódca Sontarczyków przedziera się przez mgłę na koniu. Yaz i Dan tracą czas w niebieskiej mgiełce, a Doktor nie jest w stanie znaleźć żadnych drzwi do jej policyjnej budki.

Wkrótce ma jedno ze swoich przeżytych starć z wojskowym przygłupem, który ku jej obrzydzeniu (jak jej dawny kolega Brygadier) w końcu wysadza najeźdźców. Zamienia w namiastkę towarzysza jeszcze jedną historyczną postać. Dobrze, że to Mary Seacole, skoro tak łatwo mogła być Florence Nightingale. I przydatne, że pani Seacole ma tak niewielu rannych do opieki, może stać i gadać i działać jako nocny zwiadowca dla Doktorki.

Odpowiednio, bohaterowie robią przyzwoicie i wykorzystują słabości Sontaranów w obu strefach czasowych. Mówi się nam, że nastąpiła implozja czasowa, ale czy to oznacza, że ​​w latach 50. XIX wieku Imperium Sontar nie nadpisuje już Rosji i Chin, a obecnie ich siły nie są już rozsiane po całej planecie? Niejasny.



Gdzie indziej, a dokładniej w Świątyni Atropos na planecie zwanej Czas, Yaz i Vinder napotykają pękające, pływające światła (podobne do Megary w Kamieniach Krwi). Zostają zaprowadzeni do domeny Mouri, stworzeń, które wspólnie trzymają czas w tym wszechświecie. Skoro tak mówisz. Miło z ich strony, że to robią. Zabawne, że nigdy wcześniej o nich nie słyszeliśmy. Vinder nie zrobił jeszcze większego wrażenia. To nie wina Jacoba Andersona, który gra dobrze, ale nie mogę być sam w podejrzeniu, że ta rola pierwotnie miała być gwiezdnym powrotem dla Kapitana Jacka (ciężko zaaranżowana w ostatnim serialu i noworocznym odcinku specjalnym), ale pospiesznie przepisana, gdy John Barrowman okazał się niedostępny.

Gdy scenariusze Sontar opadają, odczuwam ulgę, gdy Chris Chibnall umieszcza swoich nowo wybitych kosmitów z powrotem na szachownicy. Prawie o nich zapomniałem. Doggy Karvanista (Craige Els) – lub Bungle-from-Bolton, jak teraz o nim myślę – wciąż węszy za Danem, a ich rozwijająca się więź, pomimo początkowej niechęci, jest zabawna. Lubię też złowrogie rodzeństwo Swarm i Azure – doskonałe maski/makijaż i pyszne występy Sama Spruella i Rochendy Sandall jako szykownych potworów tuż na skraju obozu.

W sumie cieszę się, że Doctor Who powraca do formatu serialu z napiętymi klifami. Każdy odcinek Fluxa oferuje dwa. Przed sekwencją tytułową jest quasi-wieszak, który lepiej działałby z tym Peeaaoowwhh! muzyczne żądło, zamiast wyciszonego przejścia do mulistej obecnej wersji melodii tematu. Zamykający się klif jest również pozbawiony efektu, gdy chwilę później zwiastun następnego razu ujawnia bohaterów żywych i dobrze w zupełnie innej scenerii.

  • Poznaj wszystkie przygody Jodie Whittaker w programie telewizyjnym Doctor Who Story Guide

Posłuchaj nowego odcinka podcastu TV cm Doctor Who:

https://media.acast.com/the-radio-times-com-doctor-who-podcast/doctorwho-warofthesontaransreview/media.mp3

Przeczytaj więcej o Doktorze Who:

Reklama

Doctor Who kontynuuje program BBC One w niedziele. Więcej informacji znajdziesz na naszej dedykowanej stronie science fiction lub w naszym pełnym przewodniku telewizyjnym .